.

.
Herold obwieszcza:
Witamy na blogu! Zapisy ruszyły, zapraszamy :) .

12.07. Lista obecności zakończona, dziękujemy!


Obecnie w królestwie:
Zima nareszcie dobiega końca, ale wciąż zdarzają się opady śniegu. Oszroniona trawa trzeszczy pod kopytami rumaków zmierzających w stronę zamku, a karczmarki już zacierają ręce na myśl o złotych dukatach dzwoniących w sakiewkach jeźdźców.

środa, 8 lipca 2015

I have given you my soul

leave my name!

—Morgoth
— Wyznaję własne grzechy, cudzych nie mogę osądzać. — Ned — Sokół — trzydzieści  sześć lat zabójca — niebieskie oczy — bard na dworze — ktoś go uprzedził w zabiciu króla — trup — czeka na okazję, aby zabić królową — mściciel — Bóg umarł![...]Wszyscy będziemy płonąć w tym ogniu, wszyscy! — Imperium — najemnik — ostatni z Białych Byków — nienawiść — zamordowana ukochana — przybył po zemstę — powiązaniahistorie  A teraz odbiorą mi życie. — ogolił się, zapuścił włosy — oficjalnie martwy — bo żona za bardzo podobała się żołdakom Czarnej Rzeki — koszmary senne — spalone prawe ramię i bok — gra na lutni — zmienił imię — życie za życie — Nasha, gdzie jesteś? — 
______________
Wszystkie cytaty należą do Arthura Millera i pochodzą z jego "The Cruciable", zarówno ten w tytule, jak i te kursywą w karcie. Imienia nie mogłam wymyślić sensownego, więc ukradłam Tolkienowi. Jako, że docelowa KP okazała się zbyt długa, opublikuję to w formie notki, a póki co KP długości kwitu od pralni. Kłaniam się nisko i zapraszam do wątków. FC: Richard Armitage

17 komentarzy:

  1. [Oho! Witam kolejne pana :)
    Ten gif jest po prostu hipnotyzujący. I to spojrzenie...!
    Zapraszam serdecznie do wątku.]

    Rosalie Kastloy

    OdpowiedzUsuń
  2. [o rany - on jest zajebisty xD Jeszcze mnie zabije xD]

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  3. [Chyba jednak gratulacje, bo mimo wszystko Rose i Thomas troszkę się lubię :>
    Pomysł mi się podoba i myślę, że wątek można nawet osadzić w czasie ślubu, kiedy Rosalie miała naprawdę podły nastrój.]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Richard jest spoko, Melkor jest spoko, Mistrz jest spoko (a nawet bardziej!), drogą dedukcji Twój Morgoth też musi być spoko.
    Cześć.]

    //Constansa

    OdpowiedzUsuń
  5. [Bardzo chętnie skorzystam z propozycji ;>]

    OdpowiedzUsuń
  6. [ A ja od razu palnę że chce wątek od co tak z grubej rury bo w sumie nie wiem co napisać no fajny pan Floks z chęcią go okradnie czy coś.
    Może od razu jakieś powiązanie palniemy? ]

    Floks

    OdpowiedzUsuń
  7. [pomysł mi się nawet podoba ;) a jak jeszcze będzie grał co noc a Rose łózko akurat by miała przy ścianie, to by było zabawnie ;)]

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Mogą czasem razem występować. Może on pomagałby jej w gromadzeniu trupy artystycznej czy coś? Może jakiś romansik albo przynajmniej ona próbowałaby go uwieść czy tylko by sobie z nim tak pogrywała.
    A no i dziękuje miała być Frezja ale te brednie z miłością są aż nazbyt popularne a Floks to taki pech więc nie jest źle xD ]

    Floks

    OdpowiedzUsuń
  9. [Morgoth jako podpis robi epicki klimat, muszę przyznać.
    Wiem, wiem, kartę miałam poprawić (ale jestem zbyt leniwa i nigdy w życiu tego nie zrobię, ekchem).
    Kurczę, ja też nie mam pomysłu. Może walnijmy im jakieś powiązanie, Constansa jest w mieście od kilku miesięcy i mogli się gdzieś poznać, może nawet zaprzyjaźnić.]

    //Constansa

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Może od tych ślubnych występów. Albo od prób do tych występów.
    Daj jej szanse na zabawę xD Może być mnichem to jeszcze lepiej. Sobie Floks upatrzy by go złamać czy coś i już się robi ciekawiej.
    Zaczniesz może? Proszę ślicznie ;> ]

    Floks

    OdpowiedzUsuń
  11. [Uuu, Constansa pobawi się w dobrą wróżkę! Podoba mi się. Kto zaczyna?]

    //Constansa

    OdpowiedzUsuń
  12. [Zacznę, ale raczej jutro. Postanowienie wakacyjne - pilnować kolejki odpisów. Na razie mi nie wychodzi, no ale. Możesz już sobie zapisać w kajeciku, żeby raz na jakiś czas zafundować mi kopa w tyłek i zmobilizować do odpisów. Z tym lenistwem to nie żart.]

    //Constansa

    OdpowiedzUsuń
  13. [no jak lubisz zaczynać to śmiało ;)]

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  14. Popołudnie było wyjątkowo piękne i chłodne, co spowodowało, że wielu mieszkańców Ravens opuściło swoje duszne domostwa i nadal będąc w stanie euforii po niedawno obchodzonym ślubie, beztrosko wydawało złote monety. Constansa uwielbiała wieczory, gdy na placu roiło się od ludzi. Przypomniało jej to stare, dobre czasy spędzone wśród przyjaciół. Miasto tętniło życiem. Kobiety rozmawiały, spokojnie rozkoszując się ostatnimi promieniami słońca. Wszędzie rozbrzmiewał śmiech dzieci, które kilkoma złotymi monetami i uroczym uśmiechem próbowały przekonać kuglarzy do kolejnego występu. Z boku, w cieniu drzwi prowadzących do tawern przystanęli mężczyźni w najróżniejszym wieku i przyglądając się radosnemu zamieszaniu popijali tanie piwo. Jak zawsze jednak największą atrakcją byli waganci, którzy przeczuwając spory zysk kręcili się po placu. Na samym środku grupa wędrownych muzyków w zamian za dobre słowo wygrywała jakąś wesołą melodię. Kilka kroków dalej, korzystając z okazji wśród zadowolonych pomruków męskiej części widowni prezentowała swoje możliwości skąpo odziana tancerka. Gdzieś z boku, przy ścianie budynku kilkunastu chłopców z zapartym tchem przysłuchiwało się opowieści bajarza o odległych krainach, dzielnych rycerzach, przerażających smokach i królewnach w opresji. Każdego innego dnia Constansa przyłączyłaby się do dziewcząt, które rozpoczynając tradycyjny taniec porywały do zabawy coraz to więcej ludzi. Tym razem jednak nie interesowała jej żadna z tych atrakcji. Już od paru tygodni próbowała rozgryźć postać pewnego mężczyzny, który regularnie pojawiał się na targu. Nieznajomy, jak się dowiedziała nadworny bard, zwykle trzymał się na uboczu i kobieta odniosła wrażenie, że z jakiegoś powodu zraził się do niej. Jako, że z większością kuglarzy w mieście żyła w dobrej komitywie, parę razy próbowała rozmówić się z nim. Jednak nieznajomy najwyraźniej nie odwzajemniał chęci zawarcia znajomości, bo zawsze, nim udało jej się zbliżyć znikał. Nie mogła zaprzeczyć, że jego zachowanie lekko zadrasnęło jej dumę. Za cel dzisiejszego wieczoru postawiła sobie zakończenie tych podchodów i rozmowę z mężczyzną.

    //Constansa

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie tak wyobrażała sobie dzień swojego ślubu. W jej wyobraźni zawsze było to radosne wydarzenie, a przede wszystkim ona… była szczęśliwa. Tak samo jak jej mąż. Tymczasem wszystko się potoczyło zupełnie inaczej. Problemem nawet nie było to, że znali się tak krótko. Mimo tego, że pierwszy raz spotkali się półtora miesiąca wcześniej, zdążyła pokochać Thomasa i nie wyobrażała sobie, aby jej mężem miał zostać jakikolwiek inny mężczyzna.
    Chodziło o to wszystko, co stało się na parę godzin przed ceremonią i co zburzyło całe jej szczęście i harmonię. Właśnie dlatego teraz i ona, i jej mąż zmuszeni byli do odgrywania ról, na które wcale nie mieli ochoty. Rosalie bowiem marzyła tylko o tym, aby wrócić do swojej komnaty i tam, w ciszy i spokoju, móc wypłakać się w poduszkę. Miała nadzieję, że to by jej nieco pomogło.
    Została sama przy stole. Ze znużeniem wpatrywała się w swój pusty talerz. Tego wieczora nie była w stanie przełknąć czegokolwiek. Za bardzo się stresowała, aby móc chociażby pomyśleć o jedzeniu bez mdłości. Ograniczyła się więc jedynie do soku jabłkowego, który był jej ulubionym. Wolała zachować trzeźwość umysłu i nie spożywać wina, a poza tym… alkohol kojarzył się jej ze wszystkim, co najgorsze. Nigdy nawet go nie próbowała i nie chciała. Bała się tego, co zbyt wielka ilość wina potrafi zrobić z ludźmi.
    Nawet nie drgnęła, kiedy mąż wstał i odszedł od stołu. Ba! Nawet na niego nie spojrzała, jak gdyby naprawdę jej to nie interesowało. Ocknęła się ze swojej zadumy dopiero, gdy usłyszała głos barda. Przeniosła na niego spojrzenie swoich ciemnych, brązowych oczu. Kiedy ktoś stał bardzo blisko, nawet makijaż nie mógł ukryć tego, że jeszcze niedawno płakała.
    Uśmiechnęła się delikatnie. Lubiła prostych ludzi, którzy nie usiłowali się jej na siłę przypodobać i nie zabiegali za wszelką cenę o jej względy.
    - Jest taka jedna pieśń - przyznała, odsuwając się nieco od stołu. - Mama mi ją zawsze śpiewała, gdy miałam zły dzień, ale… nie pamiętam tytułu. Mogę za to zanucić.
    Nie czekała na odpowiedź, tylko cicho zaśpiewała parę wersów pieśni. Co zaskakujące, Rosalie miała naprawdę ładny, miły dla ucha głos, ale… nie lubiła śpiewać. Nie, kiedy ktoś jej słuchał.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Dziękuję. Nazwiska moich postaci to zazwyczaj efekt szukania skojarzeń do ich charakteru czy profesji w obcych słowach (tutaj francuski), ale stanowczo muszę się zgodzić, że sejmitary są znacznie ładniejsze :).]

    OdpowiedzUsuń
  17. Floks nieco się spóźniła. To chyba normalne że każdy by się spóźnił gdyby na drodze stanęły przepiękne błyskotki. Zupełnie nie strzeżone. Leżące i wprost czekające na bladą dłoń tancerki. Więc trochę się koło nich zakręciła. Oczywiście zajęło jej to dłużej niż normalnie gdyż strażnicy po ostatnim incydencie mieli ją na oku. Na szczęście tym razem nie zdążyli jej złapać.
    Więc trochę spóźniona ale o ile bogatsza wbiegła na poddasze i z impetem otworzyła drzwi. Zawsze była taka prędka. Niecierpliwa i trochę bez wyczucia. Ale za to miała wrodzony dryg do rozpalania zmysłów. A właściwie to tak jej się tylko wydawało. Zazwyczaj wszyscy jej ulegali i Floks nie wiedziała czy to była zasługa jej skąpego zazwyczaj ubioru czy tego drygu do uwodzenia. W każdym razie to było mało ważne.
    - Jestem! I mam błyskotki! - zawołała triumfalnie i popchnęła w jego stronę parę "znajd". Postanowiła się podzielić. Lubiła go i mimo iż nadal nie zgromadziła swojej trupy to cieszyła się że on jej pomaga w jakikolwiek sposób.
    - No dobrze możemy zaczynać. - zrzuciła swój płaszcz ukazując nieodłączny element swojego wyglądu czyli skąpy strój tym razem jedno częściowy wycięty po bokach brzucha ze spódnicą w różnych długościach. Kolory ziemi i połyskujące rzeczne kamyki które wszyła tam. Dość normalne. Chyba nie miała zwykłych sukien.

    Floks

    OdpowiedzUsuń